Klient którego projekt jest realizowany zasadami Scrum – jest szczęśliwy. Na bieżąco zna postęp prac, może nadzorować budżet i planować kolejne działania. Dodatkowo – bez kosztowo wprowadza zmiany w projekcie. Dzięki temu jego projekt zamieni się w produkt i będzie mógł z niego korzystać od razu po zakończeniu prac.

Opowiadanie
Poniżej zamieszczam opowiadanie z perspektywy Klienta.
Wiem gdzie jestem
Na początku projektu byłem na szkoleniu odnośnie Scrum. Wiem jak firma pracuje nad moim projektem. Product Owner (PO) kontktuje się ze mną często w celu doszczegółowienia konkretnych funkcjonalności. Czasem zwiększam wymagania, przez co wiem, że inne moje wymagania nie zostaną wykonane – lecz jest to moja decyzja. Co 3 tygodnie jestem zapraszany na spotkania zespołu, gdzie dziele się swoimi wrażeniami i widzę zainteresowanie twórców.
Na bieżąco mogę podglądać postęp w pracy, nazywają to „staging” – przedprodukcyjna wersja. Zmienia się różnie, czasem co 2 dni, czasem przez tydzień nie ma nic nowego. Po każdej wdrożonej funkcjonalności PO kontaktuje się ze mną w celu otrzymania informacji zwrotnej – czy stworzone rozwiązanie jest dla mnie odpowiednie.
Niestety już wiem, że z części funkcjonalności będę musiał zrezygnować. To z powodu zmieniającego się rynku i konieczności dostosowania mojego produktu, lecz dokładnie wiem co otrzymam na końcu prac.
Nie wiem co otrzymam, ale będę z tego zadowolony
W początkowej umowie zapisaliśmy 5 modułów, przed rozpoczęciem współpracy miałem przygotowane grafiki i makiety funkcjonalności. Lecz już w drugim miesiącu pracy wiedziałem, że muszę dokonać korekty w kilku aspektach. Zgodnie z warunkami umowy, mogłem zmienić wymagania, tym samym rezygnując z innych funkcjonalności. Czasem muszę usunąć mało popularne opcje, takie jak „sugestie podpowiadania” bo wiem, że realizacja zajmie wiele czasu, a na początku mało moich Klientów będzie z niej korzystać.
Nie jest to idealna sytuacja, ale ją rozumiem, niestety nie mogę przedłużyć czasu tworzenia projektu -> kolejne zaplanowane czynności są zależne od uruchomienia w terminie. Aktualnie z tego co widzę, nie znam ostatecznej wersji projektu, moja wizja się zmienia, lecz dzięki sprawdzaniu i korygowaniu na bieżąco – wszystko co powstaje odpowiada mojej aktualnej wizji. Póki co jestem zadowolony, a to co powstaje – spełnia moje oczekiwania.
Wiem ile to kosztuje
O ile funkcjonalności zmieniają się, budżet pozostanie nie zmieniony, tak samo jak data oddania projektu. Już od połowy trwania projektu mam działającą wersję – mogłem uruchomić działania marketingowe jak SEO, pozycjonowanie oraz uzyskać feedback od moich Klientów.
Za nami już 3 miesiące pracy, zespół mówi, że to były 3 Sprinty. Przed nami kolejne 3. Oznacza to, że zapłacę drugie tyle firmie realizującej projekt. Martwi mnie natomiast to, że lista przyszłych zadań ciągle rośnie, i wiem, że wiele z nich nie zostanie zrealizowana w założonym czasie.
Wiem co dalej
Znam koszt, znam termin. Nie wiem co dokładnie otrzymam na końcu, ale już teraz, w połowie projektu, mam gotowe kluczowe funkcjonalności, które będą potrzebne w pierwszych miesiącach po pełnym uruchomieniu. To pozwoli mi dalej rozwijać projekt, może troszkę wolniej, ale nie zaburzy działania całego przedsiębiorstwa.