Istnieje sobie firma, gdzie Scrum badany checklistą ma 100% poprawności. Jednak jak się analizuje poszczególne elementy widać, że są braki „empiryczne”. Pojawia się rutyna, powtarzalność i chęć jak najszybszego odbębnienia spotkań, aby zabrać się za robotę.
Scrum działa jak w zegarku…
czy to dobrze?
Ojej – przecież jak Scrum i Scrum Master to musi być „pięknie”, w Scrum nie wolno „odbębniać” spotkań, i tak dalej…
Taki proces powoduje powstania mechaniczego Scrum – wszystko działa jak super sprawna maszyna, jest dostarczane i robione. Powstają nowe zespoły, zwiększa się zatrudnienie. Skalowanie jest liniowe. Proces wdrażania scrum od zespołu do zespołu jest taki sam. Znów pojawia się myśl, to jest niezgodne z podejściem empirycznym procesu, ale we wprowadzaniu scruma nie chodzi o scrum, ale o efekt.
Efekt pozytywny
Szerzenie dobrych praktyk między zespołami przynosi korzyść organizacji – klienci są zadowoleni bo wszędzie jest sprawny tryb pracy. Jakość topowa, prędkość stabilna i rośnie. Między zespołowe projekty nie są problemem, bo każdy ma sprint 2 tygodnie, jeden system, jedna jakość.
Organizacja bardzo się cieszy – dokładają 5 specjalistów – wydajność rośnie liniowo, dokładają kolejnych 10 – rośnie i rośnie. Problemy są chwilowe po deadline, ale wiadomo, czasem trzeba coś pomalować przed oddaniem. Ale jest zrozumienie aby trzymać dług technologiczny w ryzach.
Piękny scrum, chce się pracować, specjaliści skupieni na swoich kompetencjach rozwijają się.
Obserwator scrum powie – „ojej mechaniczny scrum”!
Efekty negatywne
Gdzieś się czai dysfunkcja – ale czy ona jest widoczna? Czy osoby, które odchodzą z zespołów to nie dają rady, czy też widzą ostre problemy. Może wyrobione skupienie na pracy i efektach to zbyt duży ciężar dla graczy zespołowych, albo może jest totalnie odwrotnie, że postawienie na zespół likwiduje lokomotywy, czyli osoby które są zablokowane “bo nie”.
Rozważając filozoficznie, można zobaczyć że “tylko gadane” retro jest słabe. Retro “słodkie pierdzenie” nie przynosi efektów. Jeden schemat postępowania nie jest dobry, i nie wspiera empirycznego procesu powstawania produktu (byle nie powiedzieć projektu, w którym robi się produkt, znów: w scrum się wytwarza przyrost produkty a nie proste „robi”).
Czyli trzeba się doszukać. Może jednak ramy scrum są na tyle odporne że niewidoczne dysfunkcje nie są przeszkodą?
Czy to dobre?
Można się teraz rozwodzić nad “to zależyzmem” i mówić, że potrzeba “Community of Practise”. Rozważyć zmiany w procesie, aby zwiększyć empiryzm, wysłać wszystkich na szkolenie i wprowadzić “niezależnych” coachy? Można pokusić się o krytykę i nazwać taką sytuacją “mechanicznym scrumem” ale….
Kto ocenia pracę?
Praca jest oceniana przez klienta. Projekt, w którym tworzy się produkt FRAMEWORKIEM Scrum, który jest zyskowny, dobrze widziany oczami klienta. Klient korzysta z systemu, organizacja zadowolona, kilkadziesiąt osób pracuje jak w zegarku, wszystko jest dostarczane, w topowej jakości programowania.
Scrum nie definiuje świata na nowo
To, że gdzieś jest scrum nie oznacza, że tam jest „nowy świat”. Po prostu są stosowane pewne zasady pracy. To nie religia gdzie potrzeba wyjaśniania i ciągłego przemyślania gdzie my jesteśmy. Organizacje stosujące scrum to instytucje biznesowe, więc celem nie jest wprowadzanie nowego procesu aby uszczęśliwić ludzi, ale zrobić coś aby więcej i szybciej zarobić. Tak wiem, idea scrum…. idea scrum jest robić więcej, lepiej i szybciej.
Podsumowanie
Czy to jest miejsce na “czepianie” się mechaniczności działania?
Moim zdaniem, kiedy biznes się zgadza, a ludzie w zespołach nadal chcą tak pracować, organizacja ma sukcesy na tym polu – to jest to odpowiednia sytuacja w imię czego można zaakceptować pewnie niedociągnięcia. Powstał pewien standard, nie musi każdemu odpowiadać, nie trzeba tego burzyć w imię kilku teorii o ideiczności.
Część osób może być naprawdę tym zażenowana, bo jak to można tak zmechanizować procesy, ale czy na tym nie polega biznes? Robieniu tak aby był sukces? Wiadomo – jak się pojawi wyzwanie innego rodzaju, ten proces nie zadziała i wszystko może runąć.
Ryzyko jest zawsze, nawet nie trzeba o tym pisać, ale jak jest pasmo sukcesów przez dłuuugi czas, wiele zespołów pracuje i jest zadowolonych, rotacja na znikomym poziomie – tutaj, niestety, ale musze napisać powiedzenie którego bardzo nie lubię, w tym konkretnym przypadku, lepsze jest wrogiem dobrego.