
Tablice pełne karteczek i pytanie „co możemy zrobić?”. To najczęstszy widok, jaki widziałem, kiedy Scrum Master próbował coś wydusić ode mnie. Jako, że nie odpuszczał, postanowiłem się zainteresować, po co on to robi, i tak poznałem korzyści, jakie niesie ze sobą zwinność. Zrozumiałem też naszego SM i zacząłem go wspierać – moja kariera przyspieszyła, Agile & Scrum podniósł moje kompetencje na poziom wyżej.
Podstawa
Historia “Korzyści ze zwinności” zaczyna się w 2017, kiedy dołączam do zespołu Scrum i tam, jako programistę, ciągle mnie dręczą o rozmowę z innymi ludźmi. Do tego czasu moje doświadczenia (od roku 2000) były takie
- Klient nasz Pan
- Robimy to co klient chce
- Poprawki w piątek, sobotę
- Trochę nadgodzin
- Nie mówimy o problemach
- Realizujemy projekty zgodnie z oczekiwaniami klienta
- Robimy, bo od robienia jesteśmy
Takie zasady pracy skutkowały małą skutecznością przeżywalności projektów. Większość, z tych nielicznych co powstały, padały niedługo po uruchomieniu – i mówię tutaj o projektach finansowanych za grube miliony zł.
Na początku wiadomo – świat jest nasz, projekt super, biznesplan gotowy, sprawdzony i zaakceptowany przez rekinów biznesu. Spółki celowe założone, struktura zrobiona, plan napisany – no to robimy. I robiliśmy, jako specjaliści skupieni na swojej domenie, działaliśmy sprawnie, tworząc zgodnie z zakresem, terminem i kosztem. Tylko później jakoś było ciężej… Projekty padały i były kasowane, a wiele osób traciło wiele funduszy. Wina wtedy czasem spadała na programistów, bo nie przewidzieli, że jednak trzeba inaczej….
Agile Coach zawsze wie co należało zrobić, aby uniknąć aktualnej sytuacji
Teraz patrząc z perspektywy, powyższa teza jest prawdziwa – bo ja dokładnie wiem, co zawiniło. Bo na pewno nie programiści, w końcu projekty powstawał. Klient również robił wszystko dobrze, napisał projekt, zorganizował fundusze i płacił. Jak tak pomyśleć to wszyscy wszystko dobrze robili. Po prostu się nie udawało.
Takie też było moje podejście, dopóki nie zobaczyłem jak 30 różnych osób, z wielu lokalizacji, pracując zdalnie, dostarcza każdy projekt na czas i z każdego projektu korzysta ten prawdziwy klient, co płaci za korzystanie, wykonując zamówienia w systemie.
Korzyść 1 – nikt nic nie wie
Zaczynając pracę, używając “zwinności” przyznajemy się bez bicia, że niewiele wiemy, a na pewno nie to – co powinniśmy zrobić. Jedyne co jest to niezadowolenie klienta z obecnego stanu i informacja o tym co jest potrzebne, aby powstały produkt spełniał oczekiwania wystarczająco, aby za niego zapłacić.
Ta korzyść zrównuje wszystkie osoby zaangażowane, już nie ma programisty, co nic nie wie, bo każdy nic nie wie. Nie ma udawania we wróżkę. Z tą niewiedzą trzeba sobie poradzić w sposób “zwinny” – czyli robiąc to, co jest ważne teraz, coś, co może być używane przez klienta już za 2 tygodnie.
Takie podejście pokazuje, że wszyscy się uczą od początku patrzeć oczami klienta, i dostarczać coraz więcej i lepiej. Przeszkodą w pracy zwinnej są założenia, że udajemy, że wiemy i naciskamy tym na innych.
Korzyść 2 – wiemy jak, ale nie wiemy co
Poprzez sprawne narzędzia oparte na oczekiwaniach klientów, wiemy jak coś ma działać, ale nie wiemy dokładnie co to ma być. Musimy zrobić tak aby działało, oraz ma działać też za tydzień – bo klient będzie już tego ciągle wymagał. Tutaj nie ma zgody na niską jakość, bo jak coś zrobimy byle jak – przestanie działać, należy wiec rozumieć sprawy technologiczne i nie ignorować sygnałów od specjalistów.
Tutaj powstaje rola “Właściciela Produktu”, którego celem jest takie uszeregowanie zadań do realizacji, aby przynosiły największą korzyść dla klienta, mając na uwadze wszelkie inne zależności, w tym technologiczne i biznesowe. Ta osoba, robi to bez możliwości nacisku na specjalistów, skupiając się tylko na tym, za co klient jest gotowy zapłacić.
Multum zależności wymaga wielkiej “akrobatyki” i lawirowanie pomiędzy nimi, aby odnaleźć złoty środek – bat i umowa tutaj nie pomoże. Rola jest określona.
Korzyść 3 – tak da się żyć
Mając na uwadze możliwości, jakie są, płynne oczekiwania i dostosowanie się do tego co jest możliwe, a nie do tego co powinno być robione, powoduje, że da się żyć. Może nie tworzy się idealnego produktu, powstaje, lecz coś takiego, co jest już używane przez klienta, jest opłacone i ma sens istnienia. Co oznacza – jest większa szansa, że nie zostanie skasowane za 6 miesięcy.
Tworzenie czegoś istotnego jest bardzo ważne, świadomość, że nasza praca wpływa na życie innych ludzi, nawet w tak niskich sprawach jak “szybsze zamawianie” już jest powodem do dumy – zrobiłem coś, co działa i ktoś z tego korzysta.
Kiedy ludzie skupiają się na tym – co mogą wnieść, a nie kogo mogą zgnieść. Brzmi jak utopia, lecz to się naprawdę dzieje.
Czym jest ta zwinność?
Podsumowując – mogę napisać ze zwinność to praca w prawdzie. Przeniesienie nacisku z umów zawierających “wszystko” na tworzenie czegoś, co ma sens. W naszej społeczności “braku zaufania” jest to wyzwanie, dlatego taką popularność zdobywają słowa Scrum, Scrum Master – oznacza to mniej więcej, że tutaj u nas pracuje się inaczej, lepiej.
Dojrzałe firmy, nie mylić z dużymi, ale dojrzałe emocjonalnie nie potrzebują zwinności do normalnej pracy, dla nich jest to normalne, aby wykonywać pracę dobrze zgodnie z możliwościami i oczekiwaniami klientów. Takich sytuacji jest bardzo wiele, natomiast tutaj chciałem przedstawić 3 główne moim zdaniem korzyści z “zwinności”